piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 2



Z punktu widzenia Belli


Od 15 minut leżałam na łóżku i patrzyłam w sufit, chociaż powinnam wstawać. Tak, dziś czeka mnie pierwszy dzień w szkole. Chyba powinnam powiedzieć pierwszy dzień w TEJ szkole, bo przecież nie raz kończyłam już liceum. Do tego dużo lepsze… Z każdą chwilą pomysł z pójściem tam wydawał się co raz bardziej absurdalny. Jednak, jak tylko myślę o zmianie mojej decyzji coś mnie powstrzymuje. Najgorsze, że nie rozumiem co. Tak czy inaczej, specjalnie wstałam pół godziny wcześniej, żeby wprowadzić w życie swój plan. Generalnie chodzi o to, żeby trochę zmienić mój wygląd. Nie mogę prezentować się tak jak zwykle, bo Ci wszyscy napaleni kolesie będą się ślinić na mój widok. Niestety tak już działam na facetów. Dzieje się tak dlatego, że jestem… no nie ważne. Kiedyś to mnie cieszyło, to całe zainteresowanie z ich strony. Nie żebym z którymś kiedyś się umówiła, ale po prostu schlebiało mi to. A teraz w zaistniałych okolicznościach, mogłabym zrobić któremuś krzywdę, jeśli tylko spróbowałby mnie dotknąć…

Wzięłam się do pracy i po 18 minutach wyglądałam… OKROPNIE. No ale taki był plan, niestety. Stworzyłam pozory ciemniejszej karnacji, moje oczy wyglądały na mniejsze, usta nie miały swojej zwykłej barwy czerwieni… Właściwie to teraz wyglądałam dokładnie tak jak się czułam. Moje śliczne włosy, sięgające mi do pasa spięłam w coś kokpodobnego, następnie poszłam do garderoby. I tu pojawiał się problem. Każdy kto mnie zna wie, że jestem ikoną stylu, więc jak do cholery mam tu znaleźć jakieś ubrania, które sprawią, że będę mniej atrakcyjna?! W końcu ubrałam zwykłe rurki i beżowy sweterek, który był trochę szerszy. Najgorzej było z butami. Po 10 rozpaczliwych minutach wybrałam brązowe botki na płaskiej podeszwie. O zgrozo, żegnajcie kilkunastocentymetrowe szpilki! Byłam załamana. Wzięłam ze sobą torbę i skierowałam się w stronę garażu. Gdy wyszłam z pokoju natknęłam się na Zaca, w samych bokserkach.

-Braciszku, mógłbyś się ubrać, nie wszyscy chcą oglądać twoje gacie

-Matko, co Ci się stało? Wyglądasz tak yyy… dziwnie, że w pierwszej chwili Cię nie poznałem.

-HA-HA-HA bardzo śmieszne. Idę do szkoły, idioto, a tak się składa że nie potrzebuje wianuszka adoratorów, łażących za mną krok w krok i śliniących się na mój widok.

Zeszłam na dół, a salonie siedział mój ojciec. Czy ja od samego rana muszę mieć pecha?!

-Dzień dobry Bello

-Cześć

-Chciałbym z Tobą porozmawiać po południu.

-Nie sądzę, żebyśmy jeszcze mieli o czym rozmawiać Tato. – w ostatnie słowo włożyłam tyle sarkazmu ile potrafiłam. – A teraz wybacz, spieszę się do szkoły.

Tak skończyłam naszą rozmowę. Wiem, pewnie każdy słyszący naszą rozmowę stwierdziłby, że jestem wyrodną córką itd… Ale tak nie jest. Kiedyś był dla mnie Tatą, Tatusiem, największym bohaterem, przy nim znikał cały mój strach, a teraz? Teraz  mogę ewentualnie nazwać go Ojcem. Nie umiem już nawet z nim rozmawiać. Przyszłam do niego z takim problemem, a on mi nie uwierzył. Wolał słuchać kogoś innego, kogoś kto mnie skrzywdził. To zniszczyło wszystko, całe zaufanie jakim go darzyłam wyparowało w momencie. Kontynuując swoje przygnębiające rozmyślania udałam się moim granatowym Mini Cooperem do Forks.



Z punktu widzenia Edwarda


Zapowiada się kolejny nudny dzień w szkole. W sumie nie powinienem narzekać, jest lepiej niż w poprzedniej. Miałem w niej dość natarczywą wielbicielkę. Nawet nie chce mi się o tym gadać. Nie żeby tu ich nie było. Ciągle słyszę ich myśli błądzące wokół mojej osoby, głównie wyobrażają sobie mnie bez koszulki. Okropność. Zszedłem do garażu gdzie czekało na mnie moje rodzeństwo. Jak zwykle jechaliśmy moim volvo i jak zwykle ja prowadziłem. Nie ma osoby, której dałbym prowadzić moje cudeńko. Niech się cieszą, że w ogóle mogą do niego wsiąść. Gdy dojechaliśmy na miejsce, na parkingu nie było jeszcze wielu osób. Wysiedliśmy, a że nie padało usiedliśmy przy jednym z drewnianych stolików. Ludzie pomału zaczynali się zbierać. Po jakichś 10 minutach coś przykuło moją uwagę. Na szkolny parking wjechał granatowy Mini Cooper. Nie widziałem kto prowadzi, ponieważ szyby były mocno przyciemniane. Nagle z auta wysiadła dziewczyna. Niezwykła dziewczyna. Wyglądała na przygnębioną, ale była niezwykle piękna. Delikatna, słodka, po prostu piękna. Poczułem się dziwnie. Co gorsza poczułem coś w okolicach serca. Ale jak?! Przecież ono jest do cholery martwe. Od prawie 100 lat. Byłem, delikatnie mówiąc, w lekkim szoku. W tym momencie dziewczyna spojrzała w naszą stronę. Nie! Ona spojrzała prosto na mnie, ale kiedy nasze spojrzenia się spotkały (swoją drogą ma cudowne oczy, koloru płynnej mlecznej czekolady), cała zesztywniała, a w jej oczach pojawiło się coś jakby niedowierzanie, ale i zrozumienie, szok, zdziwienie i 1000 innych emocji. Nagle szybko ruszyła w stronę szkoły i zniknęła za drzwiami sekretariatu. Tak naprawdę ten moment kiedy na mnie patrzyła trwał parę sekund, a dla mnie to były minuty, długie minuty. Wszystko zwolniło. Nie wiem co się ze mną działo.

-Ałaaa to boli – krzyknąłem, po tym jak coś, a raczej wredny chochlik uderzył mnie w ramię

-Mówię do Ciebie braciszku! Coś Ci jest? Dziwnie wyglądasz…

-Wszystko w porządku, chodźmy na lekcje.

Wstając od stolika zauważyłem, że Jasper jakoś dziwnie się na mnie patrzy. Nie mam pojęcia o co mu chodziło. Razem z nim i Alice poszliśmy do klasy, pierwszą lekcje mieliśmy razem. Kiedy tylko przekroczyłem próg sali, zobaczyłem piękną szatynkę w mojej ławce. Właśnie w mojej! Sam nie wiem dlaczego się tak ucieszyłem. Usiadłem obok i wtedy poczułem jej zapach. Zdziwiłem się, bo był znajomy, jednak nie mogłem zrozumieć jak to możliwe. Nie znałem jej wcześniej, ani nie widziałem. Pamiętałbym, takiej dziewczyny nie da się zapomnieć. Kiedy miałem się przywitać (tak, uaktywnił mi się tryb dżentelmena) włączył się alarm przeciwpożarowy. Wszyscy zaczęli wychodzić, a moją piękność zgubiłem w tłumie. Zaraz, dlaczego ja myślę o niej MOJA?! Powinienem się ogarnąć. Okazało się, że zapalił się składzik w jednym z budynków. Nic specjalnego, ale odwołali lekcje. Byłem niepocieszony. Jednak dowiedziałem się dwóch rzeczy. Pierwsza – śliczna nieznajoma ma na imię Bella, a druga – za cholerę nie mogłem usłyszeć jej myśli. Wróciliśmy do domu i od razu poszedłem do swojego pokoju. Musiałem to wszystko przemyśleć. Faktem było to, że no cóż, nigdy żadna dziewczyna, tak na mnie nie działała. Chyba wiedziałem co się ze mną działo, ale na razie nie potrafiłem się do tego przyznać, nawet przed samym sobą. Poza tym gdyby moja rodzina się dowiedziała, o matko z córką, byłaby awantura stulecia. Kolejną rzeczą do rozpatrzenia, było to, że jej umysł był dla mnie kompletnie zamknięty. Wcześniej takie rzeczy się nie zdarzały. Dziwna sprawa. Będę musiał jutro z nią porozmawiać, może wtedy uda mi się ją rozgryźć. Eee, „rozgryźć” to trochę nieodpowiednie słowo w moim przypadku. Nie ważne. Nagle moje rozmyślania przerwała Alice, która bez pukania wpadła do mojego pokoju. Jak zwykle zresztą…

-Edward jest sprawa, musisz jechać na Alaskę…



Z punktu widzenia Belli


Edward Cullen. Kate tyle razy mi o nim opowiadała, ale ja jakoś nigdy nie zwracałam na to większej uwagi. Od dwóch godzin siedziałam w moim pokoju i próbowałam odsunąć od siebie szok jaki przeżyłam w szkole.  Jednocześnie wszystko stało się jasne, tylko chyba nie do końca to do mnie docierało. Jednak teraz już rozumiałam dlaczego co noc gościł w moim śnie, a przynajmniej w tej pierwszej, przyjemnej części. I to, dlaczego zapisałam się tam do szkoły. To był ON. To ON miał być tym, który zmieni moje życie na zawsze…





_____________________________



Hej, mam nadzieję że rozdział się spodoba ;)

Osobiście mam dość mieszane uczucia co do niego. Za każdym razem jak go czytam zmieniam zdanie czy jest dobry czy fatalny ;P
Co do NN to pojawi się najwcześniej w środę, gdyż w niedzielę mam studniówkę i trzeba się przygotować, a później dojść do siebie ;D

Teraz kolejna sprawa, mam pytanie, czy chciałybyście, żeby do postów dodawać zdjęcia?
Chodzi mi o np. zdjęcia domów naszych bohaterów, albo zestawów ubrań naszej słodkiej Belli.

Bo jeżeli jesteście chętne to od następnego rozdziału będą się pojawiać.

No to na razie się żegnamy, do następnego tygodnia ;*


7 komentarzy:

  1. Rozdział megaaaa zarąbisty !!!!!! <3
    Wspaniały !!!!!!!!!! Genialny ! !!!!!Zajebisty!!!!!!!!
    Rozdział bardzo, bardzo fajny wręcz cudowny !!
    Nic dodać nic ująć :D
    Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D
    Nie trzymaj mnie w niepewności :)
    Pomysł na fotki - popieram:)
    Zapraszam do mnie -Może ci się spodoba nowy rozdział
    Jeśli tak pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza:) .
    http://tanczacaaa-bellaijazz.blogspot.com/
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział świetny :) czekam na nn :) ps. zostałyście nominowane do Liebster Award, szczegóły u mnie na blogu zmierzchwedlugmnie.blogspot.com w zakładce Liebster Award

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do liebster award. Więcej szczegółow na moim blogu http://forever-never-end.blogspot.com/2014/01/liebster-award_6679.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Award, więcej na http://miosctorzeczzaktorawartozaplacic.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuuper rozdzial. Czekam na kolejny. jesli chodzi o zdj. to mozesz dodawac.
    Wennny zycze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział :)
    czekam na następny,tylko szybko go dodaj :D
    Życzę mnóstwa weny!
    Pozdrawiam Alice

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie nie nie i jeszcze raz nie! Wybacz ale ja pomysł ze zdjęciami ci stanowczo odradzam! W końcu to jest opowiadanie a opowiadanie to tekst.. nie znam żadnej książki żeby opisy domów i ubrań zastepowały zdjęcia! bardzo zły pomysł. A z resztą kiedy ja widze zdjęcie zamiast własnego opisu, chce mi się płakać bo będzie to świadczyło to tylko tym że albo ta osoba jest kompletnym leniem, albo nie potrafi pisać! Więc odradzam, bo nawet takich blogów gdzie do notek wstawiane są zdjęcia nie czytam a nawet potępiam! JA jestem na nie!

    OdpowiedzUsuń